Uniejów: Na Pikniku dla Daniela zebrano 15 tysięcy złotych

D34A1787-1536x1024

Stawiamy śmiałą tezę, że Felicjanów jeszcze nigdy nie przeżywał takiego oblężenia. Oczywiście, wyłącznie w pozytywnym tego słowa znaczeniu. W miniony weekend (7 sierpnia) na Charytatywnym Pikniku Rodzinnym spotkali się tutaj krewni i przyjaciele Daniela Misiaka, koledzy druhowie, sąsiedzi, bliżsi i dalsi znajomi, a nawet nie-znajomi – w sumie, grupa kilkuset osób, zebranych wokół szczytnego celu.

Sobotnie wydarzenie zorganizowano, aby pomóc stanąć na nogi 29-letniemu Danielowi, który jest po udarze. Mieszkaniec Biernacic jest sparaliżowany, ma lewostronny niedowład ciała. Przez to, że choruje na serce, nie mógł zostać zoperowany od razu po wylewie. Pieniądze są potrzebne na rehabilitację i leczenie, które – aby przyniosły oczekiwany skutek – muszą trwać przynajmniej przez kilkanaście miesięcy.

Historia Daniela

O trudnej sytuacji naszego bohatera dowiadujemy się od jego cioci – Pani Joanny, która na początku lipca br. założyła zbiórkę na stronie Pomagam.pl:

„Daniel to mój siostrzeniec. Jest po krwotoku mózgowym, udarze krwotocznym mózgu, ma też nadciśnienie tętnicze i niedowład lewostronny. Daniel to pomocny i pracowity chłopak, który nigdy nie odmówił nikomu pomocy. Na tą chwilę jest bez środków do życia, rodzina i przyjaciele pomagają jak mogą, ale potrzeby są znacznie większe. Początkowo, w rehabilitacji wspierała go koleżanka – za co jej serdecznie dziękujemy! Ćwiczenia przyniosły już pierwsze pozytywne efekty: Daniel zaczął przesuwać delikatnie nogą, chociaż sprawia mu to ogromny ból i wiąże się z wielkim wysiłkiem. Ale każdy, nawet najmniejszy postęp dobrze rokuje w kierunku odzyskania przez Daniela sprawności i powrotu do samodzielności, dzięki rehabilitacji."

Daniel z każdym dniem próbuje być silny, ale jest jednocześnie świadomy, że przed nim bardzo długa droga. Otuchy dodają mu dzieci: 2-letni Mikołaj i 4-letni Borys, a także rodzina i liczni przyjaciele.

Z relacji Pani Joanny dowiadujemy się, że jej siostrzeniec, dzięki pomocy koleżanki – rehabilitantki, w lipcu zrobił niewielkie postępy w kierunku powrotu do zdrowia. Niestety, to nadal zbyt mało, by dostać się na refundowane przez NFZ leczenie w szpitalu publicznym (musi poruszać się o własnych siłach), a koszt rehabilitacji w prywatnej klinice to wydatek w granicach od 12 do 15 tysięcy złotych miesięcznie! Daniela ani jego rodziny po prostu na to nie stać. Wraz z początkiem sierpnia los jednak uśmiechnął się do Daniela! W ubiegłym tygodniu, na 3 dni przed charytatywnym piknikiem, chłopak został zabrany do specjalistycznej placówki, w której podejmie leczenie:

„Witam, wczoraj Daniel w końcu trafił do szpitala rehabilitacyjnego w Sieradzu. Na razie na sześć tygodni, obiecał, że będzie dzielnie walczył, jak do tej pory. Jeszcze bardzo długa i trudna walka przed nim, ale będzie silny!!! A my wspierajmy go w tej walce. Pozdrawiamy serdecznie." – poinformowała w dniu 5 sierpnia ciocia Daniela.

Felicjanów z resztą świata spieszą na pomoc

W celu zebrania środków na leczenie Daniela narodził się pomysł zorganizowania wydarzenia, które przyciągnie wystarczająco dużo ludzi, tak aby z wielu, nawet symbolicznych wpłat zgromadzić kilkutysięczną kwotę, niezbędną do opłacenia pierwszego turnusu rehabilitacji. Wtedy jeszcze nie było mowy o leczeniu w publicznym szpitalu. Przedsięwzięcie miało także nagłośnić temat niezwykle trudnej sytuacji życiowej, w jakiej znalazł się Daniel. Rozgłos w tym przypadku mógł przynieść tylko pozytywne skutki. Jeśli informacja dotrze np. do specjalistycznych placówek medycznych, osób oraz instytucji zajmujących się wsparciem osób przewlekle chorych, to rośnie szansa na jak najszybsze rozpoczęcie leczenia.

Tak narodziła się idea pikniku – imprezy rodzinnej z wieloma atrakcjami, wśród których każdy powinien znaleźć coś dla siebie.

– Pierwsza propozycja zorganizowania publicznej zbiórki padła na strażnicę OSP – opowiada Nina Kalas, sołtys Felicjanowa. – Oczywiście, nasza remiza stoi otworem, a my zawsze z dziewczynami z KGW i druhami strażakami służymy pomocą wobec takich inicjatyw. Szybko jednak doszliśmy do wniosku, że dużo lepsze warunki i możliwości oferuje kilkuhektarowe gospodarstwo agroturystyczne, które działa na terenie miejscowości. W dodatku, jego właścicielka, Larysa wprawiła w ruch tę wielką, dobroczynną machinę! Jednomyślną decyzją przyjęliśmy, że piknik odbędzie się w „Gnieździe" – dodała Pani Sołtys.

Rzeczywiście, rozległe gospodarstwo z własnym, zarybionym stawem, wybiegiem dla koni, nasypami i rozbudowaną infrastrukturą rekreacyjną (altany, ławki, wydzielone palenisko, etc.) otworzyło przed organizatorami zupełnie nowe możliwości. Założenie było takie, żeby za korzystanie z udostępnionych w tym dniu atrakcji płacić według uznania, wrzucając pieniądze do jednej z kilkunastu puszek. Podobnie było z zyskiem z opłaty startowej za udział w zawodach wędkarskich czy kwotami z licytacji przedmiotów.

Wśród pierwszych konkurencji, jakie czekały na pikniku w Felicjanowie, znalazły się Towarzyskie Zawody Wędkarskie, zorganizowane we współpracy z Kołem Wędkarskim nr 16 PZW w Uniejowie. O godz. 14⁰⁰, po dokończeniu rejestracji, nastąpiło losowanie stanowisk. Zawodnicy dopisali tego dnia, zajmując 13 z 20 przygotowanych lokalizacji. Wędkarzy sklasyfikowano w dwóch kategoriach wiekowych, wśród których znalazło się 4 juniorów oraz 9 seniorów. Sędzią głównym, sekretarzem oraz wagowym podczas sobotniego turnieju był Krzysztof Kulczycki.

Zgodnie z przyjętym harmonogramem turnieju, zawody zakończyły się o godz. 19⁰⁰. Po oddaniu strzału sygnalizującego koniec łowienia, sędzia przystąpił do ważenia ryb. Wśród juniorów, z wynikiem 2,39 kg, zwyciężył Patryk Perkowski. Z kolei, w starszej kategorii wiekowej, najlepszy okazał się Kacper Jaszczura, który złowił najwięcej ryb o łącznej wadze 3,90 kg. Nagrody oraz kupony zniżkowe dla wszystkich uczestników turnieju ufundował Rafał Pietruszewski, właściciel Sklepu Zoologiczno – Wędkarskiego w Uniejowie. Na seniorów, za 3 pierwsze miejsca czekały kołowrotki, zaś na juniorów: za pierwsze miejsce – sygnalizator do federu, drugie – zanęta i żyłka, a za trzecie dobra zanęta na feder.

W piknikowym menu na sobotę znalazły się m.in.: myśliwski kociołek z dziczyzną, zalewajka na grzybach, bigos z kotła. Odpowiedzialni za „zamieszanie" w garnku byli Państwo Wypychowscy z Felicjanowa, którzy cały dzień, bez wytchnienia, dzielnie obsługiwali stoisko z grillem.

Można by rzec, iż piknikowa gastronomia rządziła się zdecydowanie swoimi prawami i nie wszystko było tu tak, jak uczyły nas babcie… Przykład? No, taki pierwszy z brzegu, że tu w sobotę deser był najpierw. O zaopatrzenie w słodkie, domowe wypieki, a także w ciasta z sezonowymi owocami, na pierwszym stoisku tuż przy wejściu czekały panie z Koła Gospodyń Wiejskich w Felicjanowie. W asortymencie miały wyroby swoje i swoich koleżanek z Biernacic i Parzęczewa. Zbiórkę swoją obecnością wsparły również „Rożniatowianki". Te gospodynie miały z kolei do zaoferowania przetwory na zimę: dżemy, konfitury, sezonowe, pasteryzowane warzywa, czyli smaki lata zamknięte w słoiku. Panie prowadziły na swoim stoisku zabawy i animacje dla dzieci, w tym np. malowanie twarzy. Ponadto, KGW zajęło się poprowadzeniem loterii fantowej. W kulminacyjnym momencie, na scenie losowano numerki, a ich szczęśliwi posiadacze wrócili do domu z torbami zabawek i gadżetów.

Na tych, którzy od oferty gastronomicznej oczekiwali przekąsek niekoniecznie w tradycyjnym wydaniu, na teren pikniku zajechał food-track „Miejscówki". Kultowe już zakręcone frytki, serwowane w Uniejowie przy okazji letnich koncertów, cieszyły się oczywiście ogromnym powodzeniem.

Daniel przed udarem był czynnym strażakiem w miejscowej OSP. Nie dziwi zatem fakt, że koledzy z rodzimej jednostki straży w Biernacicach i zaprzyjaźnionego Felicjanowa z chęcią włączyli się w organizację wydarzenia. Druhowie zapewnili dzieciakom serię niecodziennych atrakcji: była prezentacja sprzętu ratowniczo – gaśniczego i wyposażenia strażackiego, można było przymierzyć strój bojowy oraz zasiąść za kierownicą „Felicjana" i innych pojazdów, z czego nadzwyczaj chętnie korzystali nie tylko najmłodsi. Druhna i druhowie z Biernacic na specjalnym stoisku organizowali zawody sprawnościowe i konkursy, z kolei ochotnicy z Felicjanowa zachęcali dzieci do spróbowania swoich sił w symulacji gaszenia pożaru z użyciem „sikawki". Strażacy pomyśleli nie tylko o dobrej zabawie, ale też zapewnili uczestnikom pikniku możliwość schłodzenia się, uruchamiając na miejscu kurtynę wodną.

Zanim wozy strażackie opuściły teren imprezy, stoczono wielki pojedynek w przeciąganiu liny: OSP vs Reszta Świata. Do udziału zgłosiło się tak dużo chętnych, że trzeba było użyć aż dwóch, połączonych ze sobą linek. Pierwsze dwie próby siły nie wyłoniły zwycięzców, ponieważ w skutek napięcia puścił węzeł. Dopiero za trzecim razem udało się do końca rozegrać igrzyska w przeciąganiu. Walka była zacięta, ale próba sił zakończyła się na korzyść Reszty Świata. Na obronę strażaków należy jednak przyznać, że drużyna zgromadzona przy drugim końcu liny była dwu-, a może nawet trzykrotnie liczniejsza. Oczywiście, koniec końców – nie o wynik tu chodziło, a przede wszystkim o dobrą zabawę. 

Jak już wspomniano, podczas pikniku nie brakowało rozrywek dla najmłodszych uczestników imprezy. Dzięki uprzejmości firmy Animacje Misiaki dzieci mogły dowoli wyszaleć się na dmuchańcach oraz ogromnej zjeżdżalni, które stanęły na terenie gospodarstwa. O dobrą zabawę zadbali animatorzy: pani na szczudłach, myszka miki i kolorowy jednorożec.

A skoro byliśmy na terenie gospodarstwa agroturystycznego, nie mogło obyć się bez obecności zwierząt. Stajnia „Bocianie gniazdo" z Wielenina zapewniła przejażdżki na kucykach. Tuż obok, do dyspozycji fanów nieco mocniejszych wrażeń, czekały konie… mechaniczne! Przejażdżki quadem lub stylowym motocyklem w charakterze pasażera bardzo podobały się zarówno chłopcom, jak i dziewczynkom.

Jeśli przejażdżka na kucu, który – umówmy się, potrafi dać wiele frajdy, ale egzotycznym zwierzem go nie nazwiemy – pozostawiała pewien niedosyt, to na kontakt z prawdziwie dziką przyrodą można było liczyć dzięki obecności ptasznika z Turku, pana Mateusza Moszczyńskiego, który na pikniku zjawił się ze swoimi „podopiecznymi".

Przez cały czas o dobry nastrój przy muzyce dbał DJ Grzesiek, który pilnował piknikowego rozkładu jazdy i poprowadził imprezę. Muzyczna oprawa wydarzenia przewidywała oczywiście występy na żywo. Jako pierwszy wystąpił Zespół Ludowy „Świniczanki". Z kolei wieczorem bujamo się, skakano i rapowano podczas koncertu Roberta Zwierzchowskiego, znanego jako „PMR", czyli Prawdziwy Męski Rap.

Aukcja charytatywna Po koncercie PMR przyszedł czas na ostatni punkt programu: licytację. Ostatni – w ramach zbiórki pieniędzy, bo w rzeczywistości – wieczór zakończyła zabawa taneczna, ale tę możemy uznać za coś w rodzaju finału. Aukcję poprowadził Tomasz Pryczak z firmy Oknoplast, która na rzecz licytacji przekazała okno oraz skrzydło drzwiowe. Choć można by te przedmioty licytacji uznać co najmniej za osobliwe, to wbrew pozorom bardzo szybko znalazły nowych właścicieli. Poza tym, w sobotniej aukcji pod młotek trafiły m.in.: indywidualne treningi bokserskie z Mistrzynią Polski w MUAY THAI Justyną Radecką i Rafałem Simonidesem, zaproszenia do restauracji, vouchery na zabiegi kosmetyczne, lecznicze i spa oraz usługi rekreacyjne, zestawy bielizny damskiej, materiały budowlane, rośliny ogrodowe, czyli wszystko to, co udało się pozyskać od sponsorów, lokalnych i okolicznych przedsiębiorców.

Szczególnym zainteresowaniem licytujących cieszyły się pamiątki oraz gadżety z autografami znanych sportowców – to m.in.: piłka podpisana przez pierwszy skład łódzkiego Widzewa, podarowana przez Krzysztofa Nowaka i Ernesta Szabelę czy zdjęcie z autografem oraz czapka Damiana Stasiaka – zawodnika UFC. Najwyżej zalicytowano rękawice przekazane na ten cel od Marcina Tybury i Artura Szpilki, obie pary wniosły do puli zbiórki po 400 złotych!

Opłaca się pomagać Inicjatorką całego przedsięwzięcia jest Larysa Klejman, która prowadzi „Gniazdo w Felicjanowie". Przez ostatnie kilka tygodni sprawa Daniela i organizacja imprezy charytatywnej całkowicie ją pochłonęła. Ale jak widać, wysiłek się opłacił:

– W sobotę zgromadziliśmy 14.868 złotych na leczenie i rehabilitację Daniela. Czekamy jeszcze na wpłatę 400 zł, wylicytowanych za rękawice Artura Szpilki. Dziękuję Wszystkim uczestnikom pikniku za ten wynik! Pieniądze zbieramy dalej na publicznej grupie na Facebooku: LICYTACJE dla DANIELA i widzimy się już wkrótce! – podsumowała w poniedziałkowym wpisie na stronie wydarzenia Larysa.

​Dokładnie tak, jak przypomniała organizatorka pikniku, zbiórka pieniędzy na leczenie trwa. Cel na chwilę obecną można wesprzeć na dwa sposoby: poprzez bezpośrednią wpłatę dowolnej kwoty za pośrednictwem serwisu Pomagam.pl (link do zbiórki: Pomagamy nie poddajemy się) oraz licytując przedmioty i vouchery na usługi w aukcjach publikowanych na publicznej grupie na Facebooku (link do strony: LICYTACJE dla DANIELA).

Wiadomość o kwocie 15 tysięcy złotych, zebranych podczas sobotniej imprezy, która pokryje najpilniejsze wydatki, związane z dalszym leczeniem, z całą pewnością ucieszyła Daniela. Zabezpieczone środki, przynajmniej na jakiś czas powinny dać mu poczucie bezpieczeństwa, aby całkowicie mógł skupić swoją uwagę i wysiłek na rehabilitacji, którą dopiero co rozpoczął.

Organizatorzy mają dla Daniela kolejną niespodziankę. W poszukiwaniu przedmiotów i voucherów na licytację zapukali do bardzo wielu drzwi – w każdych spotkali się z serdecznym przyjęciem i absolutnie nikt nie wypuścił ich z pustymi rękami, przekazując na rzecz akcji to, co mógł. Ku ich uciesze, udało się pozyskać również coś specjalnie dla Daniela! Państwo Katarzyna i Zbigniew Minkiewicz, właściciele komory nomobarycznej, która od niedawna działa w Uniejowie, podarowali Danielowi voucher na pięć 2-godzinnych sesji tlenowych, które dzięki metodzie pobudzania procesu namnażania komórek macierzystych, pomogą mu szybciej powrócić do zdrowia. Z kolei pan Paweł Czarnecki, dyrektor Uzdrowiska Uniejów Park zaproponował bezpłatny, 3-tygodniowy turnus rehabilitacyjny w swoim ośrodku.

– Na ten moment stan Daniela jest jeszcze bardzo ciężki i w pierwszej kolejności trzeba zadbać u niego o przywrócenie chociaż częściowej sprawności ruchowej. W tym celu zabrano go właśnie do szpitala w Sieradzu -słyszymy od Pana Pawła. – Przed Danielem jeszcze wiele pracy, ale trzeba być oczywiście dobrej myśli. Jestem w stałym kontakcie z p. Larysą, która się do nas w jego imieniu zgłosiła. Dzięki temu będę miał na bieżąco wiedzę o stanie zdrowia chłopaka i tak jak z naszej strony zadeklarowaliśmy, kiedy okoliczności na to pozwolą, weźmiemy Daniela do siebie na rehabilitację i zrobimy co w naszej mocy, żeby pomóc mu „stanąć na nogi".
Źródło: UM Uniejów